środa, 12 grudnia 2012

Luuna

Tytuł oryginału: Luuna
Autorzy: Didier Crisse (scenariusz), Nicolas Kéramidas (rysunki), Bruno Garcia (kolory)
Język oryginału: hiszpański
Wydawnictwo: Soleil Productions
Data wydania: 2002-2011

Luuna nie została jeszcze wydana w naszym kraju. A z racji też tego, że język hiszpański jest mi obcy do poniższej recenzji posłużyło mi fanowskie tłumaczenie.  Miejmy nadzieję, że niedługo się to zmieni, bo komiks na prawdę wart jest tego, by trafić do szerszej publiczności. Na tą chwilę seria liczy 7 tomów (z czego pierwsze pięć ponoć tworzy zamknięty cykl).


Bohaterką cyklu jest młoda i rezolutna Luuna z plemienia Paumanok, którego to członkowie mogą widzieć i porozumiewać się z duszkami przyrody. Przygodę rozpoczynamy, gdy nasza młoda dziewczyna ma przejść inicjację spędzając w świętym lesie noc i odnajdując tam swoje totemy. Zbieg wydarzeń prowadzi do tego, że zostaje ona przeklęta przez złego ducha ziemi, Unkui. Oto wyjściowa sytuacja dla dalszych przygód.
"Luuna" oparta jest na motywie podróży - to podczas niej rozgrywają się jej przygody. Sytuacja mogłaby by być naprawdę sielankowa, gdyby nie jej dwa totemy. Biały i czarny wilk są ucieleśnieniem dwóch oblicz córki wodza Paumanok. Można by nawet stwierdzić, że z każdą przewróconą stroną komiksu, staje się on coraz mroczniejszy. Bo oto coraz więcej ma do powiedzenia mroczna Luuna, wychowanka Unkui.

Komiks narysowany jest w specyficznym stylu, który zapewne nie każdemu przypadnie do gustu. Mnie osobiście się podoba i uważam, że dobrze pasuje do przekazywanej historii. Rysunki otaczający zwierząt są przyjemne dla oka i jest ich sporo. Niewątpliwie też tematyka indian mocno wiąże się z duchami ziemi i znajdziemy tu sporo takich związków.

Fabuła serii jest typowo fantastyczna, lecz z lektury każdy może wyciągnąć coś innego. Dla jednego będzie to po prostu dobra dawka komiksu przygodowego, drugi będzie podziwiał świetne kadry, inny zastanowi się nad dwoistością ludzkiej natury. I chyba o to w komiksach chodzi, by każdy znalazł w nich coś dla siebie. Bo jest to trochę inne medium przekazu niż książka czy film.

Coś ta recenzja wyszła mi filozoficznie... Ale tak właśnie nastroiła mnie ta seria. Może na was zrobi inne wrażenie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz